Bitwa pod Cześnikami – bitwa kampanii wrześniowej stoczona w dniach 20-22 września 1939 roku. Starcie zakończyło się zwycięstwem sił polskich gen. Stefana Dęba-Biernackiego.
Przebieg[]
Wieczorem 20 września 1939 roku, przednie straże rezerwowej 39. Dywizji Piechoty gen. bryg. Bruno Olbrychta wyparły Niemców ze wsi Cześniki. Zdobyto samochody i motocykle. Niemcy obsadzili wzgórza i lasy, na południe od miejscowości. 21 września o świcie, oddziały 39. Dywizji Piechoty zajęły wzgórze 256. Żołnierze polscy udali się na odpoczynek, ale zostali ostrzelani przez niemiecką artylerię z Zamościa. Początkowo siły polskie ruszyły do odwrotu, ale rozkazy zmieniono. Na pomoc niemieckiej 4. Dywizji Lekkiej gen. Alfreda von Hubickiego, ruszyła 27. Dywizja Piechoty gen. Friedricha Bergmanna. Niemcy dokonali natarcia, ale pod Barchaczowem dostali się pod ogień III batalionu 8. Pułku Piechoty Legionów. Dywizjon artylerii mjr. Muchy, raził nieprzyjaciela w Łabuniach, zadając mu duże straty. Zginęli dowódca batalionu i dwóch dowódców kompanii. Ze strony polskiej polegli mjr. Smoliński i por. Gąssowski. Niemiecki 2. Pułk Piechoty wszedł do lasku za wzgórzem 256 i wpadł pod ogień dywizjonu mjr. Naruszewicza. Zaskoczone kompanie niemieckie, poniosły ciężkie straty i ruszyły do odwrotu. Na miejsce bitwy przybył gen. Stefan Dąb-Biernacki, który uznając że siły niemieckie są słabe, rozkazał przerzucić całą artylerię na pierwszą linię. Dowódca niemieckiej 27. Dywizji Piechoty gen. Bergmann, wprowadził do walki więcej piechoty i artylerię. Około godziny 11, żołnierze polscy zostali zmuszeni do odwrotu. Część artylerii została porzucona, a część kontynuowała ostrzał. Gen. Olbrycht chciał wprowadzić do walki odwody, ale już wcześniej część z nich uległa rozproszeniu. Około godziny 13-14 Niemcy podeszli pod stanowiska artyleryjskie i zostali zatrzymani ogniem. Doszło do kontrataku kpt. Gądzi, który wyparł nieprzyjaciela na pozycje wyjściowe. Ranny został kpt. Gądź, a poległ zdegradowany mjr. Boreysza, który był sądzony za rozpuszczenie swoich żołnierzy. W ciągu dnia Niemcy kilkukrotnie ponawiali atak, za każdym razem zatrzymując się przed stanowiskami polskiej artylerii. Uderzyli także od strony Zamościa. Około godziny 16:30 nieprzyjaciel wdarł się na stanowiska artylerii. W walce poległ mjr. Białły. Pomimo zajęcia stanowisk artylerii, Niemcy nie zdołali przełamać linii obrony. Oddział mjr. Naruszewicza odciął im drogę powrotną i ponownie zostali ostrzelani ogniem artyleryjskim. W ataku na bagnety, Niemcy zostali wyparci z zdobytych stanowisk i gajówki. 22 września o godzinie 10:30 doszło do polskiego uderzenia na osi Brudek-Łabunie. Początkowo natarcie przebiegało pomyślnie i wzięto jeńców. Około godziny 12, niemiecki dowódca korpusu gen. Eugen Ritter von Schobert rozwinął artylerię korpuśną, a polskie natarcie się załamało. Do kolejnego ataku ruszyli Niemcy, ale zostali powstrzymani, podobnie jak poprzedniego dnia. Około godziny 17:30, zza lewego skrzydła wyszedł kontratak sił polskich, w sile 400 żołnierzy z 94. Pułku Piechoty ppłk. Gołkowskiego. Natarcie się nie powiodło, żołnierze polscy ruszyli na północny wschód. Wtedy płk. Bolesław Bronisław Duch zebrał kombinowany oddział 60 żołnierzy i z okrzykiem "hura", ruszył na nieprzyjaciela. Kompletnie zaskoczeni Niemcy, nie zdawali sobie sprawy ze słabości sił polskich, ulegli panice i ruszyli do odwrotu. Podporucznik Popławski ruszył za nimi i wziął do niewoli około 100 żołnierzy Wehrmachtu.
Wieczorem dokonano zwiadu, który potwierdził wycofanie się sił niemieckich. Straty polskie były wysokie i dochodziły do 50% stanów wyjściowych. Zdobyto 150 samochodów i motocykli, 25 karabinów maszynowych, wzięto do niewoli wielu jeńców, w tym dwóch majorów.