Obrona Westerplatte – obrona polskiej Wojskowej Składnicy Tranzytowej, trwająca od 1 do 7 września 1939 roku. Było to jedno z pierwszych starć kampanii wrześniowej, uchodzące za początek II wojny światowej.
Przebieg[]
Geneza[]

Major Henryk Sucharski.
Już w 1919 roku, gdy powstało Wolne Miasto Gdańsk, przybył do niego nieoficjalny przedstawiciel II RP, hrabia Mieczysław Jałowiecki. Miał on przestrzegać egzekwowania praw polskich w mieście, ale mimo tego były one nagminnie łamane. Podczas wojny polsko-bolszewickiej, gdańscy portowcy strajkowali i blokowali pomoc dla Polski. W lipcu 1920 roku hrabia Jałowiecki, zakupił niewielki majątek letniskowy, w okolicach portu. Niemcy nie zwrócili na to uwagi, ale zaniepokoili się, gdy ogrodził swoją ziemię płotem i wywiesił polską flagę. Na Westerplatte został wysłany polski garnizon i rozpoczęto prace budowlane. Wojskowa Składnica Tranzytowa stała się namiastką polskiego portu na Bałtyku, do czasu aż wybudowano port w Gdyni. Prace fortyfikacyjne prowadzono w nocy, by Niemcy nic nie podejrzewali. W latach 30 powstały nowoczesne koszary, które miały stanowić również schron dla załogi. Wybudowano pięć wartowni, które w piwnicach miały małe schrony. Początkowo polska załoga Westerplatte liczyła kilkudziesięciu żołnierzy, pozbawionych broni ciężkich, ale od 1933 roku załogę wzmocniono i uzbrojono w broń ciężką. Przed wybuchem II wojny światowej wybudowano sześć placówek. Były to: "Tor kolejowy", "Przystań", "Fort", "Elektrownia", "Łazienki" i "Prom". Na Westerplatte trafiło jedno działo kalibru 76 mm, dwa działa przeciwpancerne i cztery moździerze. W grudniu 1938 roku, dotychczasowego komendanta mjr. Stefana Fabiszewskiego, zastąpił mjr. Henryk Sucharski. Jego zastępcą został kpt. Franciszek Dąbrowski.

Kapitan Franciszek Dąbrowski.
Według planów niemieckich, polskie placówki w Gdańsku były jednym z pierwszych celów ataku. Miasto miało powrócić do Rzeszy Niemieckiej, a korytarz polski miał zostać zlikwidowany. Przed wybuchem wojny, Niemcy rozbudowali organizacje paramilitarne w Wolnym Mieście Gdańsku. Miały one zająć miasto i Westerplatte, a w ataku miał ich wspierać pancernik Schleswig-Holstein.
25 sierpnia do gdańskiego portu z "kurtuazyjną wizytą" przybył pancernik Schleswig-Holstein. Następnego dnia w Wolnym Mieście Gdańsku, miało dojść do niemieckiego powstania, ale tego samego dnia Wielka Brytania potwierdziła swoje zobowiązania wobec Polski i Adolf Hitler wolał się wstrzymać. Dowodzący pancernikiem kapitan Gustav Kleikamp, symulował awarię okrętu i oczekiwał na dalsze rozkazy w gdańskim porcie. Późnym popołudniem 31 sierpnia, przyszedł rozkaz do ataku na Westerplatte, następnego dnia o godzinie 4:45. W tym czasie załoga Wojskowej Składnicy Tranzytowej była w stanie wzmożonego pogotowia bojowego, ponieważ spodziewano się prowokacji. 31 sierpnia na Westerplatte przybył przedstawiciel RP w Wolnym Mieście Gdańsku ppłk. Wincenty Sobociński. Odbył on naradę z oficerami, na której w przypadku niemieckiej agresji, radził bronić się przez 12 godzin i oczekiwać na odsiecz z Gdańska lub głębi Polski.
Bitwa[]

Widok z pancernika Schleswig-Holstein.
W nocy z 31 sierpnia na 1 września 1939 roku, z pancernika Schleswig-Holstein, na ląd zeszły oddziały desantowe i zajęły pozycje wyjściowe do ataku. Liczono na element zaskoczenia i uważano, że polska załoga podda się w przeciągu kilku godzin. O godzinie 4:17, jeden z żołnierzy niemieckich, przez przypadek wystrzelił w kierunku muru, otaczającego Westerplatte. Usłyszeli to polscy żołnierze i powiadomieni zostali mjr. Sucharski i kpr. Dąbrowski. Dokonali oni przeglądu wartowni i placówek. Dostrzeżono wzmożony ruch oddziałów niemieckich. Załogi wszystkich posterunków wartowniczych, dostały rozkaz wzmożonej czujności. W tym czasie ładowano działa na pancerniku. Około godziny 4:45-4:47 padł rozkaz otwarcia ognia artyleryjskiego. O 4:50 mjr. Sucharski powiadomił o ostrzale kontradmirała Józefa Unruga. W ciągu kilu minut, na Westerplatte spadło 8 pocisków 280 mm, 59 pocisków kalibru 150 mm i około 600 kalibru 20 mm. W szeregach polskich zapanowała nerwowa atmosfera, ale żołnierze byli gotowi do walki. Uszkodzona została brama kolejowa oraz fragmenty murów. Przez dziurę w murze, na teren Westerplatte weszły oddziały szturmowe Kriegsmarine, dowodzone przez porucznika Wilhelma Henningsena. Powitał ich ogień, z dobrze ukrytych umocnień "Prom", "Fort" i "Przystań". Niemcy ponieśli straty i o godzinie 6:22 por. Henningsen zameldował o odwrocie. Niemcy stracili około 50 zabitych i rannych. Po stronie polskiej było kilku rannych. Kapitan Kleikamp, obserwując walkę przez lornetkę, był wściekły. Około godziny 7, na teren Mewiego Szańca przybył prezydent Senatu Wolnego Miasta Gdańsk Arthur Greiser. Zdenerwował się fiaskiem ataku i do walki wyznaczył bojowników SS Heimwehr Danzig. O 7:40 wznowiono działania.

Ostrzał z pancernika Schleswig-Holstein.
Dwukrotnie ostrzelano artylerią placówki "Prom", "Port" i "Przystań". W wyniku ostrzału zniszczono polskie działo. Wkrótce doszło do kolejnego natarcia. Żołnierze niemieccy utknęli na potykaczach i zasiekach przed placówką "Prom". Polski ostrzał zadawał im kolejne straty. Por. Leon Pająk, telefonicznie wezwał wsparci ognia moździerzowego, który kompletnie zaskoczył nieprzyjaciela. Około godziny 12:33, zginął dowodzący szturmem por. Wilhelm Henningsen, a żołnierze niemieccy ruszyli do odwrotu. Bojówkarze SS podobno mieli ulec panice. 1 września zakończył się dla Niemców niepowodzeniem. Nie spodziewano się silnego oporu i zaczęto uważać, że Westerplatte jest silnie ufortyfikowaną twierdzą. By uniknął dalszych strat, zaniechano kolejnych szturmów. Prowadzono jedynie ogień nękający i bombardowania lotnicze, które miały zmusić Polaków do kapitulacji. Po stronie polskiej polegli szer. Uss, st. strz. Ziemba i kpr. Kowalczyk oraz kolejarz Najsarek. Ciężko ranny był por. Leon Pająk. Po wieczora ewakuowano placówkę "Prom", do wartowni nr I.

Zniszczenia na terenie Westerplatte.
Noc była spokojna, Niemcy przeprowadzili jedynie ostrzał artyleryjski i wysyłali zwiadowców. Mjr. Sucharski był zadowolony ze swoich podkomendnych, ale jednocześnie był zniecierpliwiony brakiem odsieczy. 2 września, Niemcy do pomocy ściągnęli szkolny batalion pionierów z Królewca, pod dowództwem ppłk. Henkego. Około godziny 18:05, rozpoczęło się bombardowanie Luftwaffe. Obrońcy nie byli na to przygotowani i wybuchła panika. Uszkodzone zostały koszary, a jedna z bomb spadła na wartownię nr V, zabijając jej całą załogę. Jeden z żołnierzy wartowni nr I, szer. Antoni Łankiewicz doznał załamania nerwowego i porzucił stanowisko bojowe. Panikę udało się wkrótce opanować. Załamania nerwowego doznał również mjr. Sucharski i rozkazał wywiesić białą flagę na koszarach. Kpt. Dąbrowski wziął go na stronę i doszło między nimi do kłótni, podczas której mjr. Sucharski dostał ataku padaczki. Kpt. Dąbrowski wezwał doktora Słabego i odizolował mjr. Sucharskiego. Od tego czasu obroną Westerplatte dowodził kpt. Franciszek Dąbrowski. Udał się do koszar, by ściągnąć białą flagę. Doszło do szarpaniny z wartownikiem, który również popierał kapitulację, ale został on zastrzelony. Około czterech żołnierzy odmówiło dalszej walki, za co również zostali rozstrzelani i pochowani przy wartowni nr I. Niemcy zobaczyli białą flagę i czekali na delegację sił polskich. Następnie wysłali patrole, które zostały ostrzelane. 3 września nad ranem, doszło do wznowienia ostrzału artyleryjskiego. Niemcy wysłali wzmocnione patrole zwiadowcze, by wybadać polskie stanowiska obronne. Załoga Westerplatte przez radio, dowiedziała się o przystąpieniu do wojny Wielkiej Brytanii i Francji, co pozytywnie wpłynęło na morale. Doktor Słaby meldował o początkowej fazie gangreny u niektórych pacjentów. Kpt. Dąbrowski jednocześnie zdał sobie sprawę, że odsiecz z Gdyni nie nadejdzie, ponieważ miasto jest również atakowane. Około godziny 23, nieprzyjaciel próbował dokonać małego desantu n by poprzez walkę rozpoznać pozycje polskie. 4 września, około godziny 4 Niemcy przeprowadzili zmasowany ostrzał artyleryjski z pancernika Schleswig-Holstein oraz z Brzeźna i Wisłoujścia.

Niemieccy żołnierze na Westerplatte.
Po ostrzale, na placówkę "Tor kolejowy" i wartownię nr I, ruszył silny zwiad. Żołnierze niemieccy ponieśli straty i dokonali odwrotu. W tym czasie zapasy żywności obrońców zaczęły się kończyć. Część żołnierzy z placówek i wartowni była zmęczona i chciała się dostać do koszar, ale były one uszkodzone i znajdowali się tam ranni. Doktor Słaby alarmował o braku leków oraz opatrunków i sugerował kapitulację. 5 września, około godziny 17 mjr. Sucharski zwołał naradę oficerów, na którą nie zaprosił kpt. Dąbrowskiego. Głosowano w sprawie kapitulacji, ale byli za nią tylko kpt. Słaby i mjr. Sucharski.
W nocy 5 września, około godziny 22, niemieckie okręty oświetliły teren Westerplatte. Nad ranem, torami kolejowymi przepchnęli wagon cysternę, który miał zostać zdetonowany przy polskich stanowiskach. Obrońcom udało się podpalić cysternę, z dala od polskich pozycji. Nad ranem Niemcy próbowali podpalić las, ale był on już zniszczony ogniem artyleryjskim i nie chciał się palić. Rano wznowiono ogień artylerii. Oberwały głównie koszary, które groziły zawaleniem. Zaczęło brakować żywności, wody pitnej i leków. Kpt. Dąbrowski drogą radiową, dowiedział się o szybkich postępach wojsk niemieckich na całym froncie.
6 września, około godziny 20, Niemcy bezskutecznie próbowali zdetonować kolejne dwie cysterny. W wyniku ich wybuchu ucierpieli jedynie niemieccy saperzy. W późnych godzinach wieczornych doszło do kolejnej narady dowódców, tym razem wraz z kpt. Dąbrowskim. Podjęto decyzję o rozpoczęciu rozmów kapitulacyjnych nad ranem.

Wzięci do niewoli obrońcy Westerplatte.
7 września, około godziny 4, na Westerplatte spadł deszcz pocisków artyleryjskich. Tego dnia Niemcy planowali ostateczną rozprawę z polskim garnizonem. Między godziną 9, a 10 zawieszono białą flagę nad koszarami, co było dla nich zaskoczeniem. Kapitan Gustav Kleikamp nie był zadowolony, bo kapitulacja uniemożliwiała wykazanie się przed Hitlerem. W tym czasie polska załoga zebrała się przed koszarami. Przemówił kpt. Dąbrowski, który argumentował kapitulację złymi warunkami i brakiem możliwości odsieczy.
Po bitwie[]

Mjr. Henryk Dąbrowski w niewoli.
Niemcy byli pełni podziwu wobec polskich żołnierzy. Byli oni przekonani, że dowódcą obrony był mjr. Henryk Sucharski. Na znak szacunku gen. Friedrich-Georg Eberhardt podarował mu szablę, ale doszło do pomyłki, ponieważ była to szabla kpt. Dąbrowskiego. Niemieccy żołnierze zajęli Westerplatte, a wziętych do niewoli obrońców, przewieziono do Gdańska i osadzono w strzeżonym hotelu.
Straty polskie wynosiły 21-23 zabitych i 39 rannych. Według strony polskiej, Niemcy mieli stracić 50 zabitych i 150 rannych.

Adolf Hitler wizytujący Westerplatte.
Obrona Westerplatte stała się symbolem oporu Polaków podczas II wojny światowej. Po wojnie, błędnie przyjęto, że obroną Wojskowej Składnicy Tranzytowej dowodził mjr. Sucharski. Zmarł on 30 sierpnia 1946 roku we Włoszech, a żyjący obrońcy nie zaprzeczali tej wersji. Kpt. Dąbrowski powrócił do Polski i kontynuował służbę w Marynarce Wojennej. Ze względu na stan zdrowia, zakończył służbę wojskową, a jako przedwojenny oficer został wyrzucony z pracy. Żył w nędzy w Krakowie, a jego stan uległ lekkiej poprawie po interwencji dowódcy Krakowskiego Okręgu Wojskowego, Rosjanina gen. Bolesława Kieniewicza. Zmarł w nędzy i zapomnieniu 24 kwietnia 1962 roku.
Źródła[]
- Westerplatte - Oksywie - Hel 1939, Piotr Derdej